Lot mamy o 8.45 więc pobudka wczesniej. Po zielonej nocy jest tym bardzej trudno wstać. Z obiecanego śniadania nici czyli wieczorem usłyszeliśmy że będzie bo to chcielismy usłyszeć aby nie negocjować ceny za pokój. Dziwnym trafem pokoje zdroźaly w przeciagu 12 dni o5 $. Piotr jest w strachu aby nie wyciągneli rezerwacji na 11 osób która poświadczył swoja karta i nie podejmuje rękawicy. Tak wiec pokoj bez okna 35$.
Za taxi kosztuje obiecany 1$ per osoba.
Lotnisko jest małe i ruchu duźego nie ma, szybko sie odprawiamy. Hala odlotów pozwala w miare wygodnie poczekac na boarding. Są dystrybutory z wodą i wc. Dla tych co maja jeszcze kiaty są sklepy z pamiatkami a ceny wcale nie są wyższe niź przy atrakcjach. Magnesiki, bryloczki, naszyjniki. Moźna wydać pozostalosci.
czekajac na samolot zostajemy poddani ankiecie satysfakcyjnej o pobycie. Wypadla nadzwyczaj surowo choć ze wzgledu na barierę językową najbardziej rozgoryczonej części wycieczki moglo być gorzej.
Lot na Don mueng trwa 1 h. Na lotnisku dzielimy sie. Trzon zwiedzaczy przechodzi tranzytem na lot do Sajgonu a my z Martinezem idziemyna emigration. Naszych koleżeństwo czeka teraz 6 h oczekiwania na wylot.
My natomiast idziemy na przystanek i za 19 bath i autobusem jedziemy na Victoria Monument. To jest jego ostatni przystanek wiec pomylić sie nie można.
A z Victoria Monument można sie dostać gdzie kto chce.
Informacyjnie z Don Mueng otwarto dla zainteresowanych bezpośrednie połączenie do Pattaya. Nie trzeba jechać na Victoria lubSuvanahbong.