O 9.00 ruszamy. Przestało padać ale słońca nie ma, chmury jak wczoraj.
Zwiedzamy w kolejności poruszając się wzdłuż południowego wybrzeża
1. Bool 3 km od Tagbilaranu pomnik braterstwa krwi konkwistadora Lopeza (to nazwisko jest trochę dłuższe) z mijscowym władcą Boholano co stało się w tym miejscu w roku 1565
2. Baclayon kościół ufundowany przez Jezuitów w 1595 roku - jest jednym z najstarszych w kraju. Niestety wygląda tak jakby ochrona zabytków na Filipinach oznaczała 0 jakiejkolwiek ingerencji, nie widać żadnych prac które miałyby jakoś powstrzymać postępującą destrukcję. Z zewnątrz ruina w środku trochę lepiej ale też prosi się o odrestaurowanie. Ciekawostka: przed bramą główną znajduje sie comiesięczna rozpiska z nazwiskami ofiarodawców i kwotami datków. I nic nie trzeba czytać z ambony wszyscy wszystko wiedzą. Jest również muzeum ze zbiormi tego wszystkiego co sie w kościele używa a ja nie potrafie nazwać. Wstęp 50 peso.
3. Szwagier - o godzinie 11.30 dojechaliśmy do fabryki peso (dla włścicieli tej instytucji) tj pływającej restauracji. Są tu zwożeni wszyscy turyści aby za coś w okolicach 600 - 700 peso wejść na stateczek który przewiezie ich rzeką krótki kawałek do restauracji gdzie jest opcja jesz ile chcesz. Nie skorzystaliśmy, dla Pawła za wcześnie a ja jakoś od Sagady nie mam ochoty na jedzenie (zaraza trzyma już 3 dzień)
4. Tarsiery - ośrodek zajmujący się ochroną i przywróceniem w naturalnym środowisku tych małych małpek. Wejściówka 50 peso. Wydzielony jest tylko drobny fragment całego ośrodka. Te małpki, które są pokazywane turystom mają przerąbane bo jakby poniektórzy mogli to by im w d. aparaty powkładali. A ta biedna 15 cm nocna małpka siedzi i tylko lebkiem kręci (a może nawet o 180 stopni), jeszcze jak jej jakaś menda fleshem strzeli. Ten sympatyczny ssak z wielkimi oczami jest symbolem Boholu i jest na wszystkim pamiatkach nawet muszlach.
5. (Nie)czekoladowe Wzgórza - trafilismy akurat na porę mokrą więc wzgórza, jak babki na plaży rozsiane po płaskiej okolicy, były zielone oplecione mglistym woalem parującej wody. Oglądamy to wszystko z tarasu widokowego wejście 50 peso. W drodze powrotnej krótki postój w lesie tropikalnym.
6. Wiszący most - wielka ściema, miał być most w styli Indiana Jones a były dwa bambusowe mostki. Wstęp 20 peso.
7. Pseudo ZOO - wstydzę się, że tam wszedłem i zapłacilem 20 peso ale nie wiedziałem gdzie wchodzę. W klatkach trzymają duże pytony z ktorymi turyści robio robie zdjęcia , kładąc się koło nich, biorąc je w ręce itp. Nie fajne.
Zobaczyliśmy wszystko co chcieliśmy a nawet więcej. Pomijając szwagra, most i męczęnie węży wrażenia sympatyczne.