W drodze powrotnej zatrzymujemy się na obiad w Malmo. Mieszka tu mój szwagier więc przy okazji przybiliśmy mu piątkę. Malmo zwiedzałem już jakiś czas temu i miałem miłe wspomnienia ze starego miasta. Ponoć już tak miło nie jest. Stare miasto nadal jest interesujące ale szwagier określa Malmo jako szwedzki Bejrut. I faktycznie otwartość Szwecji przyniosła efekt nawet bardziej widoczny niż w Sztokholmie. Czuliśmy się jak w Turcji. Wieczorami ponoć nie jest już bezpiecznie a rodowici Szwedzi uciekli na prowincję przed potyczkami różnych grup etnicznych. No ale było zdecydowanie taniej niż na północy. Kebab kupiliśmy za około 50 SEK za porcję obiadową.