Jestem w Sajgonie, Dystrict 1. wcale nie latwo bylo znalesc tani schludny lokal po dlugich poszukiwaniach trailismy za 6$ na glowe. jest czysto choc ciasno i bez okna. ale co tam w koncu tylko tam spimy. Pokoje ktore ogladalismy za 5$ wolaly o pomste do nieba te tanie i przyzwioite wynajeta. sa oczywiscie bez problemu za 10$ ale po diabla placic skoro sie tylko spi. wiecej zostanie na cole;)
Przytlacza mnie to miasto, nie moge tu normalnie oddychac. Stanowi pomieszanie zachodu i Azji. Tak jak Hanoi przyjalem na klate i pomomo okropnego scisku ruchu ulicznego dalo sie wytrzymac to tutaj to mnie przerasta. moze to juz zmeczenie w koncu zbliza sie polmetek. dzis zwiedzalismy miasto - tradycyjnie hala targowa, Pomnik Wujka Ho, Opera, katedra Noter Dam, poczta, pagoda, muzeum pozostalosci wojennych. tak na prawde to polecam muzeum. jest oczywiscie pokazane z punktu widzenia wietnamskiego i glownie eksponuje okrucienstwo USA ale ma ciekawy zbior sprzetu pozostawionego przez amerykanow. Jak sie oglada filmy wojenne o Wietnamie to nawet nie jest sie w stanie wyobrazic jak ciezki i niejednokrotnie duzy byl ekwipunek taszczony przez zolnierzy przedzierajacych sie przez dzungle. na mnie to zrobilo wrazenie. Wreszcie z bliska zozaczylem smiglowiec Huey - glownego bochatera scen batalistycznych - raczej komfortu w nim nie bylo.
Ruch straszny, skutery jezdza wszedzie lacznie z chodnikami. Smrod spalin powala. dzis popatrzymy troche na nocne zycie po wokol nas klebia sie tabuny turystow. Wszedzie swiatla, neony bary i restauracje. ceny raczej normale. Miasto zdaje sie nie zasypiac.
Sniadanie - 2$ obiad max 4$ z duzym Tigerem. Piwo od 0,5$ w sklepie do 0,80$ w knajpie za 0,33, 0,66 kosztuje wknajpie 1,1$, woda 1,5l - 0,25$,
Jutro wycieczka do delty Mekongu czyli jazda obowiazkowa:)