Dotarlismy z Piotremdo Hanoi. Spalismy wBangkoku raptem 2 h. Ale to miasto praktycznienie zasypia a zycie zaczyna sie dopiero w nocy. Musielismy jechac taksowka na lotnisko bo wylot byl o 6 i kom miejska nie jachala. 50 zl niestety. Wygladam jak rosyjski handlarz na dorobku z kolorowa torba w paski z calym uzbieranym dobytkiem. Troche mnie trzepnela zmiana czasu i lot nie byl przyjemny. Jestesmy w Hanoi. Lotnisko smutne i puste jak twarze wojskowych w okienku. Ale wszystko idzie sprawnie i miasto wita nas pieknymsloncem i temp powyzej 20C. Decydujemy sie na transport z 3 $ pod hotel. Nie wytrzymuje zasypim. Budze w centrum. Potok skuterkow prawdziwa Azja ze zdjec i filmow. A teraz jak sie robi zach. turystow. Bus sie zatrzymuje wsiada facet wita sie z Piotrem jakby go znal i przeprasza, ze nie mogl trzymac miejsca w hotelu i proponuje w podobnej cenie swoj drugi rownie fajny hotel- cena to 6 $ od glowy. No trudno. Jak sie potem okazuje jest to kumnpet kierowcy nie majacy nic wspolnego z prawdziwym wlascicielem. Wlasnie przejal dwoch bialasow. Piter podniosl sobie cisnienie - zostawil portfel w busie. Na szczescie udalo sie goodzyskac.
Hotel Sisters (taka nazwa) nawet moze byc - w sumie nie oczekuje wiele. Sa wszystkie potrzebne kosmetyki do mycia i reczniki. Jest klima ijest okno na korytarz. Idziemy na miasto. Jestem glodny ale jak widze co jedza lokalsi to wybieram KFC. Cena 10 zl za pelen zestaw jest OK. Zwiedzamy stare miasto i kierujemy sie na malzoleum Ho Shi Mina. Caly czas na nogach. Przechodzenie przez ulice to walka o zycie. Nikt sie nie zatrzymuje bo po co trzeba sie wpasowac w luke pomiedzy. Pijany nie ma szans. Hanoi mnie zadziwilo. Czekalem nasmutne betonowe miasto w stylu radzieckim. A to tetniace zyciem azjatyckie miasto kolorowe z masa straganow sklepikow. Co prawda lokalny sposob zywienia odrzuca ale nawet nie smierdzi i jestem pozytywnie zaskoczony. Zaliczmy mauzoleum i pagode na palu. Potem Twierdza i do hotelu. Oczywiscie sie zgupilismy. Doszlismy do zauka rzeznikow i jedna tusza jako zywo przypominala psa. W koncu po 4 h dotarlismy do hotelu i podjelismy wyzwanie zjedzenia w okolicnzj knajpie. Nie bylo zle. Zupa z kurczaka z curry (ostra) i makaron nie spowodowaly sensecji. Calosc z piwem i warzywami 15 zl.
Ach dokupilem czapke - best word quality firmy Adidas za 15 zl.
Potem tylko pokoj hotelowy i sen -trzeba wejsc w tryby innej strefy czasowej.
Jutro Halong na 2 dni i dalej Hue.