Podróż zaczęła się nerwowo. Lot do Berlina był opóźniony o 30 min. Poczciwy Bombardier 400 starał sie nadrobić ale i tak wpadłem do gate jako jeden z ostatnich. Niby Tegel małe ale pomiędzy terminalem C a A jest kawalek. Paweł na szczęscie obczaił wolne cło wiec zakupy (ostatni klient) przebiegły sprawnie - 0,7 Danzka za 10€. Pomim, ze rezerwowałem miejsc koło siebie w Warszawie coś nie wyszlo i bylismy rozdzieleni. Okazało się jednak, że A330 jest wypełniony w 2/3 więc szybko sie przesiadłem. Lot był fajny bo dużo miejsca, patent na pochwalny mail zadziałał i wyszynk był zapewniony. Paweł który się zarzekał że nie zażywa płynów psychoaktywnych skwapliwie przytakiwał "for me the same". Dawno nie leciałem Etihadem a właściwie Air Berlin, ktory obsługuje trasę do Abu Dhabi i musze przyznać że nie jest źle. Jest np rum czego nie ma Qatar. Co ciekawe za lepsze miejsca przy wyjściach awaryjnych trzeba zapłacić 5€. Dziwnie zachowywaly się stuardesy. Na przycisk przywołania zamiast przynieść napój stwierdziły że naciskać tylko na wypadek emergence a jak chce pić to mam przyjść na koniec samolotu. Co też uczyniłem. Tam z kolei kazały mówić szeptem tak jakby double rum był jakąś wstydliwą sprawą. Podejrzewam, że robić sie nie chciało a jak by inni zobaczyli toby sie przyciski rozgrzały. Zawsze mnie to dziwi dlaczego prawie wszyscy pasażerowie obawiaja się zamawiać to co de facto im się należy (i wcale nie chodzi mi o %) nawet jak potrzebują.
Lotnisko Abu Dhabi to jeden wielki plac budowy. Samolot kołował 30 min i potem jeszcze długa trasa autobusem bo jak zwykle stanelismy daleko od budynków. Potem kontrola security ale płynów sie nie czepiają spokojnie przeniosłem Sprite. Przez okna widać jest juz zarysy nowego terminala - ogrom. Zupelnie inaczej zapamiętałem Abu Dhabi, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny. Jakis czs temy (4 lata) raczylem sie tu kanapką z napojem za 80 pln. Tak jakby się polepszyło, można kupic softy za akceptowalne pieniądze od 6 do 10 zl. Mc Donald po 6-7 pln. W terminalu A1 znalezlismy zuper miejsce do spania, wygodne kanapy w sam raz na drzemkę. Nie żadne leżaki dla gości 150 cm jak w Doha tylko miękkie duże kanapy. Do kolejnego lotu mieliśmy 4h wiec urwaliśmy chwilę na sen. Na prawdę luksusowo. Potem znow autobus na zewnątrz jest 43st. Znowu A330. Niestety stracilismy slot i czekamy na tym upale na kolejne okienko. Klima nie wyrabia. Tym razem siedzimy koło siebie tzn. Paweł z Darkiem od okna 2 potem ja naskrajnej 4 (układ A330 2-4-2). Samolot jest prawie pełny. Prawie bo moja i kolejna 4 są puste. Mam kuszetkę z czego skwapliwie korzystam bo nastepna noc na pewno bezsenna. Samolot to już barwy Etihad. Dostaje tym razem bez starań z mojej strony oficjalną prośbę o ocenę linii z możliwością wygrania biletów do okoła świata. Lot tym razem to 9h i mija wyjątkowo przyjemnie. Są fajne fotele, ktore mają również ruchome siedzisko wysuwajace sie przy przechylaniu oparcia. Bardzo wygodne. To co prawda tylko 330 ale nie moge narzekać - dobre jedzenie, kuszetka, sprawny system rozrywkowy. Na pokładzie leci z nami moze jeszcze 4 białych. Jedno jest pewne na alkohol to Etihad na tej trasie sporo oszczędza bo 99% pasażerów stanowia wyznawcy. Niedługo ladujemy i luzik sie kończy i zaczyna się Indonezja.No i na koniec pytanie czy leci z nami plecak?