Melduje się w Berlinie jak zwykle 3 h przed czasem. Szybki rekonesans i lokalizacja stanowiska nadania bagażu. Okazuje się, że Frankfurt ma kłopoty i przebukowują mnie z 17.45 na 15.45. Na sąsiedniej bramce startuje lot 14.45. Teraz ja. Pojawia się napis 40 min opóźnienia. Czas mija a nic się nie dzieje. O 16.30 wtedy wychodzi kapitan i oznajmia, ze Frankfurt jest zamknięty ze względu na zamarzający deszcz do 19.00. Szybka kalkulacja, zdarzę. Potem przesunięto na 20.00. Dam radę. Nagle 19.30 hasło wszyscy na pokład mamy okienko pogodowe. Biegiem jeden przez drugiego. Siedzimy i nic. Wychodzi kapitan i komunikuje: 20 pasażerów zagubiło się na lotnisku i straciliśmy okienko, kolejne 23.00. Część samolotu wysiada bo jak ktoś mieszka w Berlinie to wraca do chaty. W międzyczasie jestem na sms z Tomkiem i Zbyszkiem jaka sytuacja z A380. Ten jednak startuje o 22.05 widocznie jemu zamarzający deszcz nie przeszkadza. Startujemy w końcu około 22.30.