Drogi w Szwecji okazały się nader przyjazne i udało się zdarzyć na prom o 17.45 (Viking Line 102€) z przystani innej niż planowaliśmy. Kapellskar jest bliżej niż Grisslehamn (70 km od Sztokholmu w kierunku północnym). Szczególnie cieszyliśmy się, że przejechaliśmy stolicę Szwecji bez korków. Okazuje się, że przysłowiowa praworządność Szwedów na drodze jest trochę przewartościowana. Wszyscy jadą na ograniczenie + 15 km/h. Dzięki temu większość trasy przejechaliśmy z prędkością 130 km/h. Cena ropy na stacjach w okolicy 6.13 więc dramatu nie było.
Jadąc przez Szwecję autostradą niewiele jednak widzieliśmy. W oczy rzucał się ład, porządek, czystość i jakiś taki dziwny spokój. Krajobraz zróżnicowany od nizinnego południa po skałki na północy. Przepięknie wyglądają zwłaszcza okolice jeziora Vattern. No, ale cel wyznaczał nam tempo i w sumie zatrzymaliśmy się tylko raz na krótki postój na stacji benzynowej. Dzieciaki przeżyły szok jak zobaczyły Colę za 20 SEK. No cóż jesteśmy w kraju dobrobytu.