Po 22 godzinach lotu, czekania, wszelkich odpraw i kontroli zakonczyla sie moja odyseja. Lecielismy Bangkok-Kijow-Warszawa-Szczecin. Tym razem Aerosvit sie spisal bo bagaże dotarly razem z nami do punktu docelowego. Co prawda mielismy z Martinezem samorozkladajace sie fotele co przy 10 h podrozy troche przeszkadza ale majac juz dom przed oczami nie wkurzalo to az tak bardzo. Warto zaopatrzyc sie w napoje w strefie wolnoclowej bo trzeba sie napraszac aby dostac kubeczek w samolocie. Warto poszukac bo cena na lotnisku puszki Coli waha sie od 30 batów do nawet 65. Wszystkie przesiadki odbyly sie z bezpiecznym buforem. Spoznienie w Kijowie bylo zaledwie 40 minutowe, Z doswiadczenia nie proponuje aby okres przesiadkowy byl krotszy niz 3 h. Tak bezpiecznie to okolo 4 h. Lepiej poczekac niz potem miec klopot i dodatkowe koszty.
Postaram sie po opanowaniu szoku po powrocie do pracy i zwalczeniu zmiany czasu, przygotowac moj subiektywny ranking tego co widzialem. Uzupelnie rowniez wpisy o wrazenia i zdarzenia ktore z powodu czasu czy braku sieci mi umknely.
Był to moj pierwszyj niezorganizowany wyjazd, pierwszy w zyciu blog. Duzo sie nauczylem i duzo przezylem. Nie wszystko wyszlo idealnie i rowniez z moim pisaniem bylo roznie. Mam nadzieje ze bede mial okazje sie poprawic podczas kolejnej wyprawy, bo pokochalem Azje, ktora widzialem miloscia szczerą. Bardzo chcialbym jeszcze tam wrocić jak najszybciej.
Dla niedzielnych podroznikow takich jak ja generalne info - Wietnam i Tajlandia to kraje turystycznie lightowe (bezpiecznie, latwo i przyjemnie), Kamboza jest troszeczke trudniejsza ale odczulem to tylko w czesci Phnom Penh. Siem Reap to już latwizna. Nie whajcie sie bo szkoda kasy na zorganiziwane wyjazdy.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i do zobaczenia na szlaku.