Przed chwila przyjechaliśmy do Bago. Jest to nasza stacja przesiadkowa w drodze do Mt. Kyaiktiyo - Zlota Skała.
Jechalismy autobusem za 1000 po zacieklych negocjacjach zeszli z 2000. Czas jazdy ok 2 h. Autobus lokalny, klimatyczny ale daje radę.
Siedzimy w knajpie i czekamy na jedzenie.
W naszej grupie duże zmiany ale o tym później.
Przed nami zwiedzanie Bago - Leżący Budda i 3 h autobusem do Zlotej Skały.
Zatem do rzeczy. Rano okazało się, że mamy bunt na pokładzie. 3 uczestników uznała projekt Birma na zbyt trudny jak na pierwszy raz. Zatem mamy odpowiedź na pierwsze pytanie- czy można podróżować w 11 osób. Zatem po 1 dniu zostało nas 8 twardzieli. Ja nie mam pretensji bo Yangon był trudny a będzie jeszcze gorzej jak sądze.
Zatem śniadanie - tym razem losuje tosta. Pojawia sie Grażka i mam już 2 tosty i kawę 3 w 1 też 2. Potem po skomplikowanym procesie łapania taxi w asyście 6 pracowników hotelu jedziemy na dworzec autobusowy tj kawałek ulicy z pojazdami o charakterze autobusu. Taxi 3000 bez targów. Autobusy spoko taki krotkodystansowe. Ewidentnie chcą nas przerobic i skasować za bagaż po 1000. I do tego bilet drugi 1000 (sarkazm). Ale Piotr im sie rzucił do gardeł (przenośnia) i jedziemy do Bago za 1000 (tj 1$). Droga trwa 2 h starą autostradą do Mandalay. Da sie wytrzymać - klima grawitacyjna. Polecam korki do uszu lub słuchawki bo momentami rozwijamy prędkość nadświetlną. W sumie droga całkim ok.
W Bago wpadamy w ręce lokalnych organizatorów turystyki. Ceny mamy obcykane z netu więc oszczedzamy sobie i im czasu. Autobus Ine Lake 18$, Golden Rock 14$. Idziemy na lunch do chińskiej knajpy. Posiłek ok 3000 piwo 600 małe. Jako, że do odjazdu naszego autobusu do Złotej Skały zostały 4h szybka decyzja zwiedzamy Bago. Wg LP cena za bilet do gł atrakcji to 10 $. My negocjujemy 5$ i 2$ za transport. Suma sumarum okazało się że to była lewizna.Te 10 to taki rządowy ticket a oni nas obwieźli po tych atrakcjach gdzie nie sprawdzają. W sumie nie widzieliśmy tylko największej stupy ale resztę tak. Leżącego Budę. Stupę włosa Budy. Stupę węża. Fajna była stupa....... Na którą można wejść z tarasem widokowym. A wejść mogą tylko faceci. Piękny widok. Gorąc był okrutny pot się lał ale daliśmy radę. Do naszej grupy dookooptowano 2 Francuzów, których skasowano stosownie po 10 i 5. Ale ich stać z mojej krwawicy. 4 godziny jeżdżenia ale było warto. Bago to niestety prowincjonalne miasteczko bardzo zaniedbane. I pomyśleć ze był to kiedyś ważny port a teraz został odcięty od rzeki i zatoki z przyczyn naturalnych.
Droga do ZG to 3 h z postojem u szwagra gdzie cola stoi 800. Dojeżdżamy nocą. Czeka jużnz nas Koko zaanonsowany w Bago - family business.
Hotel jest klimatyczny po 10$ od głowy + 5$ za śniadanie. Kłopot polega na tym źe pokoje są albo 3 albo 4. Krecimy nosem więc śniadanie mamy gratis (pewnie zawsze tak było).
Jutro wstajemy o 6 i walimy na Złotą Skałe. Ale póki co popijemy co jeszcze zostało z bkk. Nie ma za bardzo co jeść. Musi wystarczyć arbuz i cola w tem 40 st do popicia.
To był fajny nie zmarnowany dzień.