Dopiero dziś udało mi się zorganizować i przygotować wpis. Wszystkiemu winien był kapitan Morgan, który przejął dowodzenie nad moją skromną osoba już na lotnisku Okęcie. Dlatego dni poprzednie będę sukcesywnie uzupełniał.
Siedzę sobie teraz w sercu District 1 w Santa Cafe, nieopodal jest Duna Cafe która była naszym ulubionym miejscem 3 lata temu. W sumie nic się nie zmieniło, jest tak jak to pamiętam.
Dzień zaczął się od tego, że zaspaliśmy na autobus, który miał nas zawieść na wycieczkę do tuneli Cu Chi. To jedna z tych tutejszych atrakcji, której nie udało mi się zobaczyć poprzednio. Niestety 20$ w plecy bo musieliśmy wykupić bilety na następny przejazd. W sumie może nawet i dobrze bo był czas aby się ogarnąć i zjeść śniadanie. Jeszcze nas męczy zmiana czasu a mnie dodatkowo wspomnienie Kapitana Morgana.
W międzyczasie musieliśmy się wyprowadzić z naszego pokoju bo pierwotna koncepcja była taka aby jechać do Sihanukville w nocy. Jednak po konsultacji z obsługa sprzedającą bilety, wzięciu pod uwagę naszego wzrostu ws standard wietnamski zmieniliśmy plany. 16 h w pozycji półsiedzacej może być bardzo przykre. Zdecydowaliśmy się jechać autobusem dziennym - 12 h. W zwiazku z powyższym nie mamy gdzie spać i trzeba było czas wolny spożytkować na szukanie lokum. Z tym akurat problemu nie ma, teraz to nie szczyt sezonu. Ceny za pokój bez zbędnego szukania zaczynają się od 9$. Chłopaki zostają w swoim pokoju bo on miał stanowic zabezpieczenie sanitarne przed nocnym przejazdem. Też w sumie zbyt asekuracyjnie bo hotel posiada zaplecze w postaci przechowalni bagażu i łazienki dla oczekujących na odjazd.
Same tunele to dla mnie mała kicha. Ok 1,5h jazdy autobusem z arktyczną klimą. 90 kdong kosztuje wejście. Cały obszar udostepniony do zwiedzania to rekonstrukcja. Amerykanie skutecznie zniszczyli bombardowaniami całą infrastrukturę: podziemna i naziemna. Moglismy obejrzeć rekonstrukcje sposobu maskowania wejść do tuneli, pułapki na przeciwników ( w stylu dziura w ziemi ze szpikulcami na dnie - mieli 25 różnych patentów), rekonstrukcje budynków i w końcu przepełznąć tunelem o dł 200m. Dokładnie przepełznąć bo ja nawet w kucki sie nie miesciłem. Ciemno, duszno i brudno a ja na czworaka szuram nogami. Jak wyszedłem to wygladalem jak mokry szczur. Dla miłosników broni jest strzelnica i bron z epoki. 1 kula kosztuje od 20 do 45 k i pakujesz do tarczy z M40.
Mnie się generalnie nie podobało. Choć może jestem za surowy jako, że pamiętam tunele z linii demarkacyjnej, które z kolei przetrwały niezniszczone. Zbyszek natomiast twierdzi, że wycieczka pouczająca bo daje pojęcie o tym co się tu działo.
Jakież było nasze zdziwienie kiedy po powrocie okazało się, że wszystkie autobusy do Sihanukville są pełne. Biletów nie ma i to na te bezpośrednie jak i z przesiadka. Po sporej konsternacji i przejściu kilku konkurencyjnych biur znaleźliśmy jedyne możliwe rozwiązanie - dwie firmy jedna wiezie nas do PP gdzie zmieniamy dworzec autobusowy i druga wiezie nas do Sihanukville. Start 7.00 am przyjazd na miejsce 11 pm ale ekstra mamy wycieczkę po PP. Cena za autobus bezpośredni to 18$ a za ten kombinowany skasowali nas po 24$ czyli znowu w plecy. Ale tak to jest jak się zostawia wszystko na ostatnią chwilę.
Jeszcze 2 słowa o pogodzie. Jest gorąco na pewno powyżej 30 stopni i do tego parno. Na szczęście nie pada więc da sie wytrzymać. Teraz właśnie spadł ulewny deszcz ale jest noc i może sobie padać dow woli.
Tak więc siedzę i pisze we wspomnianej Santa Cafe. Zbyszek poszedł na ostatnie zakupu odzieżowe tj kurtki Nort Face (rozmiarówka kończy się na małym XL wiec się nie fatyguje). Jestem świadkiem akcji tutejszej milicji czy straży miejskiej. Grupa mundurowych przemieszcza się ulicą, prowadzi ją gościu z kamerą a reszta konfiskowała stoliki, krzesła które wystają poza obrys budynku. Cały towar ląduje na ciężarówce zamykającej pochód. Wszystko dzieje się bardzo szybko i kilka knajp traci stoliki, krzesła. Poruszenie idzie już dalej i obsługa kolejnych lokali chowa co się da. Akcja bez kwitów protokołów pewnie zastępuje to kamera.
Zbyszek wrócił i za 3 kurtki i windstopera zapłacił 140$. Jakość bardzo się poprawiła od ostatniego razu. Jak po NF to tylko do Sajgonu.
Ceny:
piwo w knajpie od 12 k za zielonego Sajgona 4,3% 0,6l
napój Coca Cola knajpa 15 k
zupa od 48 k
sajgonki 54 k
kanapki śniadaniowe 75 k
sok cappy w sklepie - 8 k
woda 1,5l sklep - 8 k
piwo sklep 0,33 - 10 k