Bruksela jest turystycznie bardzo komfortowym miastem. Przede wszystkim dobra komunikacja zwłaszcz metro i tramwaje. Bardzo pomocna jest informacja turystyczna BIP (mieści się w budynku niedaleko Pałacu Krótewskiego). Większość interesujących nas obiektów mieściła się w ścisłym centrum a jako, że nie mielismy duzo czasu to mocno ulatwiało sprawę.
Nasz pomocny gospodarz Roberto podwiózł nas w okolice Pałacu Królewskiego. Niby na autostradzie obowiazuje ograniczenie do 120 km/h ale nie zchodził poniżej 140. CB jest tutaj zabronione wiec radzą sobie za pomocą odmiany Janosika zwanego tu Kojotem. GPS odbiera ostrzezenia wysyłane przez innych posiadaczy systemu i piszczy przeraźliwie jak zblizamy sie do radadu. Nie tak dobre jak CB ale jakoś daje radę skoro Roberto wykazuje się taką fantazją.
Po drodze zatrzymał sie na chwilę przy Pałacu Sprawiedliwości. Ładny budynek ale obstawiony rusztowaniami. ponoć jest to stan
permanentny związany z niekonczacym sie remontem. Sod Pałacu rozciaga się wspanialy widok na starą Brukselę, warto sie na chwilę tam zatrzymać.
Sam Pałac Królewski nie jest specjalnie zachwycajacy. Na przeciwko znajduje sie park. Zpod pałacu zachaczając o BIP skierowalismy się w stronę Głownego Rynku (Grand-Place). W BIP zaopatrzylismy się w mapę (0,5 E) i plan komunikacji (free). Wybralismy trasę niebieską, najktótszą. Bruksela na pierwszy rzut oka to pomiesznie historii z nowoczesnością. W cudowne wąskie uliczki wkomponowane są nowoczesne szkalano-aluminiowe budynki. Jakoś to nie razi. Co nas zaskoczyło to szczególny sposób honorowania swoich bohaterów poprzez pomniki - postać na koniu. Mineliśmy pozostałości murów obronnych i obralismy kierunek na sikającego chłopca - jednego z 3 symboli Brukseli. Pomnik a raczej fontanna okazała się figurką nie większą niż 40 cm. Przed pomnikiem kocioł. Wszyscy robia sobie zdjacia z maluchem. Sklepy z pamiatkami maja żniwa - najtanszy suwenir to koszt 2 E. Ceny w okolicy są zunifikowane więc nie ma co szukać. Od fontanny prosta droga prowadzi na Rynek. Po drodze zatrzymujemy się na typową belgijską przekąskę tzn. frytki z niezliczoną ilością gatunków sosów. Polecono nam sos andaluzyjski jako klasyk gatunku. Był łagodny w smaku, wart polecenia. Dla amatorów bardziej zdecydowanych smaków polecam sos samuray. Same frytki są inne niż u nas wieksze jakby krojone w pólksiężyce. Duża porcja to 2 E, na prawdę duża. Po drodze mijamy Kościół Św. Mikołaja. Okolica jest na prawdę klimatyczna. Piekne odnowione kamienice, niezliczone puby i sklepy. Grand-Place jest sercem Brukseli.
Obecny jago kształt to lata 1690 kiedy to francuzi podczas obleżenia obrali sobie ratusz jako cel swojej artylerii. Zniszczyli cały plac z wyjatkiem Ratusza. Kamienice otaczające plac to njczęsciej siedziby gildii handlowych i jak to onegdaj bywało każdy cech chciał miec bardziej okazałą siedzibę i faktycznie kamienice zachwycające. Najatrkcyjniej wygląda Ratusz obecnie hotel i po przeciwnej stronir Muzeum Miejskie i neogotycka (cokolwiek by to nie znaczyło ale ładne) siedziba krółów (Maison du Roi). Troche nie mieliśmy szcześcia bo właśnie trwały przygotowania do festiwalu jazowego i na placu królowała wielka scena. Popsuło to obraz całości. Polecam aby zadrzeć głowę i obejrzeć zdobienia dachów oraz fronty kamienic. Ach gdyby było więcej czasu.
Po krótkim odpoczynku skierowaliśmy się do stacji metra. Bilet na 1h to 1,80 E, dostepne w intuicujnych automatach. Niestety trzeba mić monety bo nie znalazłem dziury na banknoty. oczywiście jest równiez miejsce na karte kredytową. Kierunki są oopisane wręcz wzorcowo, nie ma opcji aby się pomylić. Pomocna jest mapa komunikacji. Pojechaliśmy obejrzeć nastepny symbol Brukseli tzn atom. Im dalej od centrum tym zmianiało się otoczenie zwłaszcza klientela metra. Jak na dłoni widac problem obecnaj Belgii.
Atom okazał się metalowa konstrukcją o charakterzy platformy widowowej. Wejście od 8 do 11 E. Jest polski audio przewodnik. W sumie to jest to lepiej było zostać w centum.
Następny przystanek to Shuman Place i Parlament Europejski. Nie wyrobiliśmy się w 1h i kilka przystanków przejechalismy z duszą na
ramieniu, że wpadnie kontrol. Symbol europejskiej biurokracji to kompleks budynków - stal i szkło. Miałem odczucia panującej wokól luźnej atmosfery. Urzednicy chodza sobie spokojnie we wszystkie strony. Tu nikt sobie rekawów nie wyrywa przy przcy.I to wszystko za moje pieniądze:)
Ciekawe, że w knajpach kołu budynków parlamentu można normalnie palić papierosy. Piwko (tutejszy najpopularniejszy Pils - Jupiler) w knajpie to koszt 3,50 E.
Zaraz obok w podziemiach mieliśmy stację kolejową Luxemburg skąd pociagiem pojechaliśmy do Namur. Pani w kasie nienaganną angielszczezną wyjaśniła nam wszystko, jaki bilet, skąd i gdzie wysiąść. Bilet kosztował 8,20 E. Pociagi są dwupoziomowe i niestety zatłoczone. Nie udało nam się znaleść miejsc koło siebie ale droga miala potrwać tylko 40 min. Zastanawiające jest to, że pociąg był bezgłośny. Żadnego turkotu, podskakiwania zupełna cisza. 100 lat za Belgami jesteśmy w tej dziedzinie.
Podsumowując
Bruksela wywarła bardzo pozytywne wrażenie. To jest łatwe miasto do zwiedzania a z racji swojego ponadnarodowego statusu nie ma problemu z komunikacją werbalną. Spokojnie mozna się wyżywić i napić za nieduże pieniadze (np. duzy kebap to 4 E + napój 1 E). Nie mielismy czasu na muzea ale to jest znaczący koszt który trzeba wkalkulować w zwiedzania. Mozna również wykupić objazd autobusem turystycznym z przewodnikiem w podstawowych językach. Komunikacja miejska jest łatwa do opanowania i w sumie niedroga. Myślę, że warto odwiedzić Brukselę i myślę że wrócę tu na dłużej.
Przewodni po piwach belgijskich część II
Gordon Finest Gold 10% strong Blond Bier - jeszce czeka na spróbowanie te 10% budzi respekt
CaraPils 4,7% - mocz w stylu najniższej polskiej półki omijać z daleka
Laffe Blonde 6,6% - czuć goryczkę i moc, dobre
Hoegaorden 4,9% - ziołowe w stylu niemieckim, bardzo lekkie aż za bardzo
Jupiler 5,2% - piwo w stylu Tyskie, taki koncernowy unisex, lekkie, na każdą okazję
Duvel 8,5% - jakby kwaśne w pierwszym kontakcie, bardzo mocno gazowane, nie czuć mocy, powiedziałbym, ze wchodzi lekko